Dom zły 2. Zapach gwałciciela

Mamo, przecież ty wiesz, kim byli ci panowie.

Tego tekstu też by nie było, gdyby 9-letnia córka Ewy nie zaczęła pisać pamiętnika.

Styczeń 2016. „Ja, Alicja, byłam przy tym. Mama leżała w piwnicy na ziemi i miała związane ręce, jak Pan Jezus na krzyżu. Na głowie worek, nogi szeroko, tak żeby wszyscy panowie mogli włożyć mamie fiuta, tam gdzie robi siku. A tata na to pozwalał. Stał, patrzał i brał za to pieniądze. Potem pili piwo i wódkę. Ja z nimi”.

Obok wielki krzyż, na nim postać kobiety. Alicja narysuje go, gdy tata Mariusz trafi do aresztu. I zwróci się do matki: – Mamo, przecież ty wiesz, kim byli ci panowie.

Sznur

Lato 2010, Kaszuby. Ojciec i córka zaczynają swój wieczorny rytuał. Schodzą na dół, on idzie na przedzie, oświetla latarką ciemny, wąski korytarz, ona drepcze za nim. Kilka długich kroków i stają na wprost drewnianych drzwi. Ewa, skulona na starych kurtkach, sztywnieje na sam dźwięk kłódki. Podnosi wzrok, widzi, jak Mariusz stawia na podłodze metalową miskę z jedzeniem i wychodzi. Jest zdziwiona. Przecież powinien poczekać, aż ona zje, i ją zgwałcić. Albo kazać Alicji kawałkiem drewna uderzyć matkę w głowę. – Czasem bałam się własnej córki bardziej niż jego – powie potem.

Ewa dźwiga się na kolana i podpierając łokciami zanurza twarz w chlebie nasączonym wodą. Nie wie, że właśnie zaczęło się najgorsze.

Nie krzyczy, bo i tak nikt jej nie usłyszy. Piwnica znajduje się na końcu korytarza, a zabity deską lufcik wychodzi na tyły domu. Za nim kilka jabłonek, ogrodzenie, puste pole. Gdy tam pojadę w maju ubiegłego roku, po drugiej stronie okna zobaczę leżące na ziemi kawałki szkła, pozostałość po próbie ucieczki. Wybiła wtedy deską szybę, po czym oblał ją zimny pot i skuliła się w kącie. Zatrzymała ją myśl, że może go spotkać na podwórku. Mariusz, gdy to zobaczył, zniknął na kilka minut i wrócił ze sznurkiem. Owinął go dookoła jej nadgarstków i powiedział: „Teraz, suko, będziesz miała nauczkę”. Odtąd ręce rozwiązywał jej tylko wtedy, gdy chciał, żeby ugotowała obiad, udawała, że wszystko jest w porządku, lub popilnowała dzieci.

– Piśniesz słówko, zakopię cię za domem – groził za każdym razem, unosząc palec, a ona w to wierzyła. Tak bardzo, że nie skarżyła się nikomu nawet wtedy, gdy wysyłał ją, żeby zbierała jagody.

Te drobinki szkła, które znajduję na tyłach domu, to znak, że policji – po ucieczce Ewy – tam nie było. Wkrótce dowiem się, że jest jeszcze gorzej: nawet nie weszli do tej piwnicy. Policjant zobaczył na drzwiach zardzewiałą kłódkę, mieszkająca naprzeciwko matka Mariusza powiedziała, że nie ma do niej klucza, ten zanotował jej słowa i odjechał.

*****

Czytaj dalej na Wyborcza.pl
Reportaż ukazał się w „Dużym Formacie” 26 marca 2018. Rys. Piotr Chatkowski.