Dom zły

Przez dwa lata więził żonę w piwnicy. Bił, gwałcił i głodził. „I tak nikt ci nie uwierzy! ” – śmiał się. I miał rację.

Nie byłoby tego tekstu, gdyby 9-letnia córka Ewy nie zaczęła pisać pamiętnika.

Styczeń 2016: „Jestem Alicja. Ten zły tata Mirosław zamykał mamę w piwnicy. Mama tam piła i jadła jak pies. Kupę i siku robiła gdzie popadnie, a ja uderzałam mamę pałką w głowę, tak jak tata kazał. My z tatą Mirosławem chcieliśmy zabić mamę, żeby była nowa mama”.

Alicja o złym tacie Mirosławie opowiedziała prokuratorowi już pięć lat wcześniej. Nie uwierzył. Jej matce, która w piwnicy spędziła dwa lata, również nie. – I to dwukrotnie. Teraz boję się, że nie uwierzą mi po raz trzeci – mówi Ewa.

Miły elegancik

Lato 2005. Ewa ma 24 lata, Mirek jest od niej o 12 lat starszy. Ona pracuje w sklepie spożywczym na Półwyspie Helskim, on jest murarzem na budowie. Wyróżnia się, bo jako jedyny zakłada po pracy modną dżinsową koszulę.

– Miły elegancik – tak go zapamiętuje Ewa.

Matka Ewy ma inne zdanie: uważa, że Mirek jest kłótliwy. Ale Ewa nie słucha i w sylwestra wprowadza się do jego nieukończonego domu na kaszubskiej wsi. Wodę trzeba brać ze studni, toaleta na podwórku, ogrzewanie zastępuje kuchnia na węgiel. Ale Mirek obiecuje, że do lata dom będzie gotowy. Nie będzie.

W połowie stycznia odwiedza ich matka Ewy. Jest jej tak zimno, że nie zdejmuje kurtki. Przyszły zięć podaje gorącą herbatę i zapewnia, że kocha Ewę. Gdy matka pyta, czy może poznać jego mieszkającą po drugiej stronie podwórka rodzinę, Mirek odmawia i poucza teściową, że jeśli ma z tym problem, może już jechać. Matka Ewy nie dowiaduje się więc, że Mirek ma ośmioro rodzeństwa i jest najmłodszym, „ukochanym synkiem mamusi”, która alkohol piła nawet w ciąży. Ojciec zmarł w wypadku. Razem z matką mieszka dorosły bratanek Mirka i trzech braci, w tym jeden z żoną i dziesięciorgiem dzieci. Wszystkie są upośledzone. Reszta rodzeństwa nie utrzymuje z nimi kontaktu. Rodzina żyje z gospodarstwa i pracy dorywczej.

Gdy wkrótce Mirek i Ewa biorą ślub, zaproszeni zostają tylko świadkowie i rodzina Mirka. A Ewa prosi mamę, której nie podoba się wybór córki, żeby się zapowiadała przed każdym przyjazdem. Ojciec odwiedzi Ewę tylko raz.

Bije w piersi? To się zdarza

– Pierwszy raz uderzył tydzień po ślubie. Bo chciałam jechać do matki – powiedziała prokuratorowi Ewa. – Gdy ochłonął, przeprosił i zapewnił, że to ostatni raz. Ale to nigdy nie był ostatni raz.

Najchętniej bił ręką po głowie, bo – jak tłumaczył – wtedy nie ma śladów. Gdy Ewa zaszła w pierwszą ciążę, podbił jej oko. I szybko pouczył: – Powiesz komuś, źle skończysz. Rozumiesz?

Zrozumiała. Gdy zapytała ją matka, odpowiedziała, że potknęła się i uderzyła o szafę. – Byłam pewna, że jak urodzę dziecko, wszystko wróci do normy – powie mi potem. – Alicja urodziła się dziewięć miesięcy po ślubie. Mirek nawet nie odwiedził mnie w szpitalu.

Po narodzinach córki mąż Ewy pracuje już głównie wtedy, kiedy brakuje mu na piwo i papierosy. Najczęściej upija się z braćmi oraz matką, czasem zaprasza kolegów. Wraca i tłucze żonę. Ewa szybko się uczy: jeżeli nie ma go przez godzinę, już w progu zacznie oskarżać ją o zdradę. I jeszcze: jeśli nie broni się, bicie trwa krócej.

*****

Czytaj dalej na Wyborcza.pl

Reportaż ukazał się 19 czerwca 2017 r. w „Dużym Formacie”. Rys. Piotr Chatkowski