„Przepraszam za syna i proszę o wybaczenie”. Rozmowa z matką Stefana W.

Jak się pani dowiedziała?

– Jeden z moich synów do mnie zadzwonił: „Mamo, Stefan dźgnął nożem prezydenta Adamowicza i teraz go reanimują”. A syn dowiedział się od kolegi, który oglądał relację z Orkiestry i zatelefonował, by mu powiedzieć. Włączyłam telewizor, już wszyscy o tym mówili, prezydent był właśnie przewożony do szpitala. Zaczęłam płakać, mąż również, mówiliśmy do siebie: „To niemożliwe”.

Telefon zaczął dzwonić, najpierw córka. Też płakała. Powiedziała, że w telewizji i internecie już wszystko jest. Najpierw syna nie poznałam. Pierwszy raz widziałam tę kurtkę i czapkę, gdy oglądałam nagranie. „To nie on”, mówię do męża. Ale wtedy te słowa: „ Halo! Halo! Nazywam się Stefan…”. Jezu, synu, jak mogłeś… Módlmy się, mówię do męża, żeby prezydent przeżył. Tylko o tym myślałam: żeby z tego wyszedł. Usiedliśmy na kanapie, modliliśmy się o życie prezydenta. Tak do trzeciej, a telefon dzwonił non stop, w końcu przestałam odbierać. O szóstej zadzwoniła policja.

Znała pani prezydenta?

– Tak. Pracuję w placówce oświatowej, pan prezydent był u nas kiedyś na rocznicy. Ciepły, dobry człowiek. Nieraz widywałam go na ulicy, w centrum miasta, pewnie szedł do pracy. Mówiliśmy sobie dzień dobry. Gdy pan prezydent był operowany, cały czas myślałam, że z tego wyjdzie. Następnego dnia, w poniedziałek, składałam na policji zeznania i byłam pewna, że okaże się, że już wszystko dobrze. Osiem dni przed wyjściem syna z więzienia poszłam na policję i ostrzegłam, że Stefan może zrobić coś nieobliczalnego. Czy to moja wina? Nasza? Po złożeniu zeznań pojechałam do córki. Myślałam tylko o tym, żeby pan prezydent przeżył.

Ale nie przeżył… (płacze). O tym, że nie żyje, dowiedziałyśmy się z telewizji. „I co teraz będzie?” – zapytałam córkę. Zaczęłyśmy płakać.

Czego oczekiwała pani od policji, gdy ostrzegała pani przed synem?

– Uważałam, że nie powinien wychodzić albo ktoś powinien go obserwować. Ale usłyszałam, że nie ma podstaw, że zgłoszą tylko swoje wątpliwości zakładowi karnemu. Nikt się ze mną później nie kontaktował. Skończyłam resocjalizację, rozumiałam, co się dzieje, ale skoro mój syn został wypuszczony, nie wińcie mnie, proszę, ani moich dzieci. Co mieliśmy zrobić?

*****

Jedyny wywiad, jakiego udzieliła matka zabójcy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, do przeczytania na Wyborcza.pl.

Rozmowa ukazała się 21 stycznia 2019 roku w „Dużym Formacie”. Fot. Dominik Werner.