Dowiadujesz się, że dziecko umrze. W twoim brzuchu. Szpital: – Niech umiera.
Terminacja. Znasz to słowo? Ja nie znałam. Poznałam dopiero w 12. tygodniu ciąży, gdy lekarz powiedział mi, że moje dziecko nie ma czaszki. I dodał, że jest mu bardzo przykro, ale medycyna jest tutaj bezsilna. Córka umrze w moim brzuchu lub w trakcie porodu. – Ma pani dwie opcje – zaznaczył.
Okazało się, że jedną.
„Przykro mi”
O ciąży dowiedzieliśmy się pod koniec października 2016 roku, w szóstym tygodniu. Najpierw test, wyczekane dwie kreski, potem wizyta u ginekologa. Gdy lekarka potwierdziła, że jest zarodek, mąż się popłakał. Staraliśmy się pół roku, odkąd nasza Amelka skończyła sześć miesięcy.
Po wyjściu ustaliliśmy, że do końca trzeciego miesiąca nikomu nie powiemy. W tym czasie często dochodzi do poronień, woleliśmy poczekać. W 12. tygodniu umówiłam się na USG prenatalne. Lekarz posmarował mi brzuch żelem, przyłożył głowicę, rozpoczął od badania stóp. „O, będzie mieć duże” – uśmiechnął się. A my z mężem: „Cha, cha, cha, po tatusiu”.
– Kość udowa standardowo, dwie nóżki, dwie ręce – przesuwa głowicę do góry.
– Głowa też po tatusiu? – pytam rozbawiona, ale w odpowiedzi cisza. Patrzę na monitor, a tam jakby księżyc wycięty w głowie mojego dziecka.
– Przykro mi, ale nie mam dla państwa dobrej wiadomości – lekarz po chwili. – Część kostna jest ścięta nad prawym oczodołem, a tam, gdzie powinna być czaszka, widoczny jest mózg. Proszę się ubrać i przejść do gabinetu obok.
– Ale co to oznacza? – zaczyna mną telepać.
– Dokończę opis i zaraz porozmawiamy.
Trzęsłam się tak, że musiałam usiąść, żeby założyć spodnie. Wchodzę do gabinetu, mąż już tam siedzi i trzęsie się bardziej. Lekarz: „Bardzo państwu współczuję. To acrania, czyli bezczaszkowie. Wada letalna, wrodzona, nic się nie da zrobić. Jeżeli dziecko dożyje porodu, umrze w trakcie przez ucisk na otwarty mózg. Jeśli się urodzi, zostanie z wami tylko chwilę. Bardzo mi przykro.
– Ale dlaczego? Dbałam o siebie, nie piłam alkoholu.
– To nie jest pani wina, ani męża. Nie wiemy, dlaczego tak się dzieje.
– Czy ono cierpi?
– Tego też nie wiemy.
– Może pan się myli?
– Przykro mi, ale wada jest widoczna gołym okiem.
– A jeśli donoszę ciążę? Poród będzie je bolał?
– Nie wiadomo. Do momentu porodu nieosłonięta kośćmi tkanka mózgowa ulegnie w większości zanikowi. Resztkowe struktury mózgu przykryte są tylko cienką błonką, która łatwo ulega uszkodzeniu, więc być może tak.
– Co możemy zrobić?
– Niewykluczone, że będzie trzeba przerwać ciążę. Skieruję państwa do szpitala. Tam powinni wam pomóc, mają lepszy sprzęt.
Opis badania, data 7 grudnia 2016: „Uwidoczniono nieprawidłową czaszkę płodu z wyraźnym jej zdeformowaniem w zakresie twarzoczaszki w okolicy czołowej, widoczne elementy mózgowia poza sklepieniem czaszki, podejrzenie poważnej wady płodu w zakresie centralnego układu nerwowego. Ciężarna skierowana do kliniki patologii ciąży szpitala w Lublinie”.
*****
Czytaj dalej na Wyborcza.pl
Reportaż ukazał się 23 marca 2018 roku w „Dużym Formacie”. Rys. Joanna Rusinek